piątek, 15 kwietnia 2011

Siedzę i ryczę... wpadam w pustkę...

Znów wróciło. Od kilku dni chcąc nie chcąc wracałam myślami do Grecji. Teraz włączyłam greckie radio. Chociaż w taki sposób staram się nie utracić tej więzi z Grecją i językiem. Powiecie, że się katuję.. Że powinnam o wszystkim zapomnieć, nie rozdrapywać ran. Może i racja, ale problem w tym, ze Grecja stała się nieodłączną częścią mnie. Nie potrafię o niej zapomnieć, ani się jej wyrzec. Chcę, żeby pozostała zawsze we mnie, mimo, że często łączy się to z bólem i łzami. Cieszę się, że jest częścią mojego życia. Nie umiem tego opisać słowami.. Ale może czuję się przez to jakaś wyjątkowa, inna.
Niektórych piosenek nadal nie jestem w stanie słuchać. Za wyraźne obrazy tego, za czym tęsknię, pojawiają się w mojej głowie. Ale nawet mniej znane mi piosenki wywołują we mnie łzy i jakieś wspomnienia. Nie sądziłam, że tak bardzo będę tęsknić za Atenami. I nie wiem, czy kiedyś będę w stanie tam pojechać. Pewnie jeszcze długo nie, jeśli w ogóle. Często widzę jakieś momenty z przeszłości - jak jadę gdzieś samochodem, po tak dobrze znanych mi ulicach. Pamiętam wszystkie zakątki. Każdą znaną mi ulicę. Często w snach widzę te miejsca. Tęsknię. Po pół roku nadal się nie pozbierałam. Staram się jak mogę nie myśleć o tym. Praca bardzo pomaga, i daje dużą satysfakcję, ale nawet praca nie wyleczyła mnie z tej ogromnej pustki jaką czuję po tym, co straciłam. Tak jak w cytacie z poprzedniej notki - chodzę dookoła tej pustki w ciągu dnia, a w nocy w nią wpadam. 

Brak komentarzy: