piątek, 4 listopada 2011

Grecki cyrk

W mediach aż huczy od informacji dotyczących sytuacji w Grecji, więc trudno o nich nie usłyszeć.
To, co wyprawia grecki rząd przekracza wszelkie granice. Grecy są z resztą  nie lepsi.

Przeprowadziłam się do Aten w najmniej dogodnym momencie - akurat zaczynał się kryzys. Grecy nie bardzo się tym przejmowali, na początku kryzys nie był nawet bardzo odczuwalny. Słońce i dobra pogoda sprzyjają optymizmowi, ale czy mogą aż tak otumanić człowieka, że nie widzi co się dzieje z jego krajem?
Rozmawiałam z wieloma znajomymi grekami, aby poznać ich punkt widzenia. Na przykład interesowały mnie ciągłe protesty pod parlamentem. Przecież wiadomo, że strajk nic nie da. Otrzymywałam wtedy odpowiedź, że to rząd doprowadził do takiego stanu rzeczy. To politycy kradli unijne pieniądze, a przede wszystkim sfałszowali dane, pozwalające przystąpienie Grecji do Unii Europejskiej. W takim razie dlaczego oni, zwykli obywatele, maja płacić za błędy i nieuczciwość innych? A strajk to wyrażenie ich poglądów i dezaprobaty. 
Plac Syntagma, 20.10.2011

W ogóle temat strajków w tym kraju jest interesującym, z naszego punktu widzenia, zjawiskiem. W polskiej rzeczywistości strajk to grupa ludzi  z transparentami, która przyjdzie pod na przykład sejm, pokrzyczy, popali opony, i pójdzie. Jest to zawsze dla nas wydarzenie, bo strajki zdarzają się stosunkowo rzadko. 
W Grecji natomiast strajkowanie jest na porządku dziennym. Co najmniej raz w tygodniu w Atenach strajkuje komunikacja miejska. 4h w ciągu dnia nie jeździ metro, autobusy, tramwaje, czasami nawet taksówki. Nikogo to nie dziwi. Mimo, że ten wyraz dezaprobaty nie prowadzi do niczego, nie przeszkadza to grekom nadal protestować. Czy wyobrażacie sobie, żeby na przykład w Warszawie działo się coś podobnego? Raz w tygodniu? Bo ja nie.. Co jakiś czas kontrolerzy lotów też strajkują. Albo oczyszczanie miasta - więc Ateny toną sobie w śmieciach.. Dla greka ważne jest to, żeby pokazać światu, że mu się nie podoba.

Załóżmy, że rozumiem postawę "nie podoba mi się, więc sobie pokrzyczę, podpalę kilka sklepów i pobiję się z policją". A co z faktem, że ogromna ilość obywateli nie płaci podatków? Popularne są przekręty na "nieskończona budowę domu". Jadąc przez Ateny wszędzie widać wystające zbrojenia z dachów budynków, które świadczą o tym, ze dom nie jest jeszcze skończony. Czy obywatele są bez winy, próbując wyrolować państwo? Przyzwyczajeni od lat do świetnych dodatków socjalnych, "13stek" , wczasów pracowniczych itp itd, teraz nie chcą z tego zrezygnować. Wygodne życie, przesiadywanie nad brzegiem morza z mrożoną kawą przy partyjce tavli. Ale czy nie dociera do nich powaga sytuacji? Czy nie rozumieją, że Unia nie da im pieniędzy "za nic"? Że teraz muszą oszczędzać, żeby przetrwać? Że nie przyjęcie kolejnej transzy pomocowej może skończyć się wykluczeniem ze strefy Euro, a tym samym i Unii Europejskiej? 

Pomysł referendum mnie totalnie rozwalił. Giorgos Papandreou chowa się za demokracją i zamiast sam podjąc decyzję, oddaje ją społeczeństwu. Można się spodziewać jaki będzie wynik głosowania. Obywatele wyrażą swoje niezadowolenie głosując przeciw cięciom i oszczędnościom i poprowadzą Grecję na dno. 
Skoro premier jest takim tchórzem, to niech odda pałeczkę innym. Niech zgodzi się na rozpisanie wyborów. Grecy chcą dymisji rządu, więc to wydaje się być lepszym rozwiązaniem niż pytać protestujący przeciw oszczędnościom tłum, czy chce oszczędzać..

3 komentarze:

Yarghuzzz pisze...

Haha :) Wcale nie uważam, że pomysł Papandreu o referendum był zły! On był zły z punktu widzenia włodarzy UE (czytaj: Merkozego), drżących o swoje banki, które nie skąpiły kredytów Grekom.

Grecja jest kolebką demokracji. Jeśli nie tam referendum to gdzie?

Greków nie znam, ale jak tak na nich patrzę, to podejrzewam, że oni pewnie bardzo chętnie by pokazali całej UE gest kozakiewicza i wystąpili ze strefy euro - nawet jeśli mieliby pociągnąć na dno pozostałe kraje strefy.

Grecji/Grekom wmawia się, że jeśli oleją UE, to będą winni kryzysu globalnego - to nie jest prawda. Grecja jest tylko jedną z kostek domina w tym gigantycznym sznurze - i to, że akurat ona padnie pierwsza, nie znaczy, że pozostałe kostki były zmuszone przez Grecję do ustawienia się w kolejce. Każdy kraj sam decydował o tym, czy być w strefie euro czy nie.

A nawet jeśli nastąpi globalny kryzys, to prawda jest taka, że wszyscy za niego odpowiadamy.

Avangel pisze...

A ja uważam, że to całe referendum [które,sądząc po ostatnich wiadomościach się nie odbędzie] to zrzucanie odpowiedzialności na naród. W tej sytuacji trzeba podejmować szybko decyzję, a nie bawić się w referendum..

Tu nie chodzi o pociągnięcie innych krajów do bankructwa, bo ponoć UE jest przygotowana na to,że Grecja wyjdzie ze strefy Euro i UE. Jeśli Grecja wróci do drachmy, pieniędzy starczy jej tylko do końca roku. I co dalej? Grecja bez pomocy UE pójdzie na dno niestety.. I Grecy powinni zdawać sobie z tego sprawę.
Nigdzie nie twierdziłam,że Grecja jest winna kryzysowi - Grecja jest winna temu co się teraz w niej dzieje.

Yarghuzzz pisze...

No i bardzo dobrze - niech naród bierze odpowiedzialność sam za siebie!