środa, 14 grudnia 2011

Powrót do rzeczywistości

Powrót do pracy po zwolnieniu bywa koszmarem. Nie dla tego, że nie chce mi się pracować, wręcz przeciwnie - tydzień bezczynności jakoś mnie zmęczył. Chodzi o zaległości. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale w mojej pracy nikt mnie nie wyręczył.
Na dzień dobry 132 maile. Nie jest to może jakoś bardzo dużo, ale zawsze więcej niż odbieram z dnia na dzień. Zanim się zabrałam za przekopywanie skrzynki, zastało mnie południe. Na moim biurku pojawiły się jakieś bezpańskie dokumenty i faktury, które ktoś tam zostawił podczas mojej nieobecności. 
Generalnie przez cały tydzień próbowałam się odkopać z papierów i zaległości, ale ciągle powstawały jakieś małe pilne sprawy i wszystko musiałam odkładać na później. 
Ale widzę już światełko w tunelu, jutro piątek, a najważniejsze rzeczy skończyłam dzisiaj :)
Dzięki nawałowi pracy tydzień minął szybko. Zaraz święta, a w przyszły piątek pracujemy do 12:00! 
Może uda mi się wziąć urlop po świętach. Oczywiście, jak co roku, nie wiem co z Sylwestrem. W zeszłym roku dowiedziałam się 31 grudnia, że idę na imprezę. Zobaczymy co będzie w tym roku...

Święty Mikołaj przyszedł do mnie wcześniej w tym roku, widocznie byłam bardzo grzeczna :P
Dostałam upragnioną sokowirówkę! Mama na początku zbojkotowała mój pomysł mówiąc swoje ulubione "Gdzie ja to postawię!" Mamy dużą kuchnię i na prawdę dużo się tam mieści, tylko trzeba trochę zmysłu organizacji. I się jakoś wszystko zmieściło! Piję od wtorku pyszne soczki marchewkowo jabłkowe z selerem i imbirem czasami. Mniam. :) 

Ubolewam, że nie ma śniegu.. I pewnie nie będzie go wcale na święta. Bardzo wielka szkoda. Potrzebuję świątecznej atmosfery w tym roku, a tu nici z białej Gwiazdki..

Brak komentarzy: