sobota, 4 lutego 2012

Działanie w afekcie...

Od ponad tygodnia cała Polska żyje sprawą zaginięcia półrocznej Magdy. Wiele osób dobrowolnie włączyło się do poszukiwań rzekomo porwanej dziewczynki. Wczoraj jednak poznaliśmy inną wersję wydarzeń.

24 stycznia ok 18:00 w Sosnowcu zaginęła półroczna Magda. Matka została napadnięta, ogłuszona, straciła przytomność, a gdy się ocknęła wózek był pusty -taka była pierwotna wersja. 
Przez tydzień w mediach huczało. Byliśmy karmieni różnymi informacjami - że tworzą portret pamięciowy i psychologiczny mężczyzny, który ponoć napadł na Katarzynę W., że policja nie przerywa poszukiwań. Wywiady z rodzicami, dziadkami, konferencje prasowe...
Oddajcie nam nasze dzieciątko, przecież była naszą perełką - mówiła matka.

W śledztwo włączył się także Krzysztof Rutkowski, prywatny detektyw [który notabene nie ma już uprawnień detektywistycznych]. To właśnie dzięki jego, nie do końca etycznym, metodom dowiedzieliśmy się co tak naprawdę mogło się wydarzyć. "Złamał" matkę, która wyznała, że po kąpieli małej, ta wysunęła się ze śliskiego kocyka i uderzyła w próg sypialni. Była sina, nie żyła. Katarzyna W. w szoku wsadziła dziecko do wózka i wyszła, by ukryć ciało. 


Ta historia i nowe fakty bardzo wszystkich poruszyły i zmusiły do dyskusji. Koleżanka w pracy powiedziała, że  nie może zrozumieć jak matka mogła zrobić coś takiego, że nie zadzwoniła po pomoc. Dla mnie też jest to niezrozumiałe, ale z drugiej strony moje psychologiczne wykształcenie pozwala znaleźć mi pewne usprawiedliwienie. 

Afekt patologiczny, silna reakcja emocjonalna, często nieadekwatna do przyczyny, przebiegająca z wysokim stopniem pobudzenia psychoruchowego i pojawianiem się gwałtownych wyładowań, np. aktów agresji, przy jednoczesnym zwężeniu pola świadomości (ograniczenie lub niezdolność do prawidłowej oceny sytuacji i własnego zachowania). Afekt patologiczny był uważany przez psychiatrię sądową za jedno z kryteriów niepoczytalności (w świetle współczesnych badań stanowisko takie budzi poważne zastrzeżenia).

Matka niewątpliwie działała pod pływem silnych emocji. Jej działania nie były świadome, więc nie postąpiła tak, jak każdy z nas zapewne by postąpił - czyli zadzwonił po karetkę.
Słyszałam wiele opinii psychologów na temat tego zdarzenia. Dr Janusz Heitzman mówił, że w takich przypadkach występuje silne poczucie winy, strach i mechanizm wyparcia. Prowadzi to do tworzenia historii [jak ta z porwaniem Madzi], która jest swoistą ochroną przed rzeczywistością. Dodatkowo, nagłośnienie poszukiwań przez media spowodowało, że Katarzyna W. szczerze wierzyła w jej prawdziwość. 

Niektórzy ludzie bronili matki, usprawiedliwiając jej działania silnymi emocjami i szokiem, niektórzy potępiali i nie potrafili zrozumieć tego, co się stało. Pojawiły się również opinie, że skoro kłamała, to na pewno była świadoma tego, co się stało i wszystko uknuła. Oczywiście, mogło tak być. Jej zachowanie budzi wątpliwości, a fakt, że kłamała sprawia, że jej zeznania nie są dla ludzi wiarygodne.
Pojawia się jeszcze wiele pytań i wątpliwości. Czy ojciec  dziecka wiedział o wszystkim? Może to on próbował zatuszować ślady by chronić żonę? A może nic nie wiedział? Tylko skoro znosił wózek z Madzią, mógł nie zauważyć tego, że jest martwa?

W sprawie jest mnóstwo znaków zapytania. Zeznania ojca i matki uznano za wiarygodne. 
Wczoraj znaleziono ciało Magdy, przysypane gruzem i śniegiem, nieopodal torów kolejowych. 
Na chwile obecną wiemy, że matka przyznała się do winy, usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci córki, ale przed wydaniem wyroku będzie przysypana psychiatrycznie. Czekamy na sekcję zwłok Magdy. Dochodzenie trwa, m.in. pod kątem udziału osób trzecich.

Więcej informacji na TVN24

Brak komentarzy: