czwartek, 13 września 2012

Urlop

Z powodu sezonu ogórkowego w pracy i nieobecności szefa postanowiłam wziąć 10 dni urlopu. I tak mi go zabiorą, jak mnie będą zwalniać, to przynajmniej wykorzystam ten czas jakoś bardziej efektywnie, niż siedzenie 8 godzin i gapienie się w monitor. Mogłoby się wydawać, że człowiek na urlopie ma mnóstwo czasu. Teoretycznie tak, ale wykorzystuje go na czynności, na które normalnie nie ma czasu. Ja na przykład oddałam w końcu moje jesienno-zimowe buty do szewca. Nigdy nie miałam na to czasu, bo gdy dojeżdżałam do domu, szewc właśnie się zamykał. Oddałam również spódnicę do skrócenia. Gotowałam.
O, i robiłam przetwory! Tak, ja robiłam przetwory! Moja współlokatorka dostała chyba z 25kg jabłek. Także krojenie, doprawianie, duszenie i pasteryzowanie. Część poszła na kilka szarlotek. Zawsze chciałam robić przetwory ;) Szkoda tylko, że dostałyśmy tylko jabłka, a nie na przykład śliwki czy wiśnie. Jeszcze mamy jedną reklamówkę do przerobienia, ale brakuje nam słoików i miejsca w zamrażalniku, bo część zamroziłam. 

Urlop był mi potrzebny. Mimo, że nigdzie nie wyjechałam, nie nie licząc 3 dni w Toruniu, nawet siedzenie w domu jest lepsze niż w pracy. Poza tym mam w końcu czas na odnowienie mojego życia towarzyskiego. To smutne, że człowiek 2/3 dnia spędza w pracy i nie ma potem na nic czasu albo siły. Po powrocie do domu trzeba coś ugotować, uprać, posprzątać - i zaraz zastaje nas wieczór. 
Idzie jesień, nawet się cieszę. Miałam dość tych upałów. Poza tym nie mogę się już doczekać, kiedy założę moje cudowne kozaki, które kupiłam kilka dni temu ;) Jednak zakupy zawsze poprawiają kobiecie humor.

W międzyczasie stuknęło mi 27 lat. Trzydziestka coraz bliżej.. 
Szukanie pracy idzie mi jakoś opornie, ale wysyłam CV i czekam. Zobaczymy...

Brak komentarzy: