Dawno mnie tu nie było... Chyba nigdy nie uwolnię się całkowicie od blogowania, zawsze prędzej czy później wracam..
Trochę się od sierpnia pozmieniało, chociaż z drugiej strony nie aż tak bardzo.
Jeśli chodzi o zdrowie, to jest nieco lepiej. Przeszłam długą drogę przez ból i depresję, ale wychodzę na prostą. Nie poddaję się.
Na stopie zawodowej też nie mogę narzekać. Przenieśliśmy się do fajnego nowoczesnego biura. W zeszły piątek podpisałam nową umowę na 4 lata na całkiem dobrych warunkach.
W miłości, no cóż, znów pod górę, a jakże. Ponowna przeprowadzka za granicę nie wchodzi w grę, a tym bardziej do Ameryki. Jestem twarda - tym razem nie zrezygnuję ze wszystkiego, co zbudowałam w Polsce, nawet w imię miłości. Wyjazdu do Grecji nie żałuję, bo było mi to potrzebne, aby zrozumieć pewne rzeczy, ale już wystarczy...
To tyle na dobry początek. Może zbiorę się w sobie do częstszego pisania.
Av.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz